Klub turystyczny działający przy
CKiS w Krzeszowicach

niedziela, 9 marca 2025

Trzy Krzyże i Wielka Ławka na Kikuli ze Skalitego do Zwardonia

Wycieczka wzbudziła bardzo duże zainteresowanie. Żeby zabrać wszystkich chętnych musieliśmy wynająć dodatkowo busa. O siódmej rano na dworcu autobusowym zebrała się ponad siedemdziesięcioosobowa grupa. Sporo nas! I wszyscy uśmiechnięci (miło mieć wokół takich ludzi). Wszyscy ciekawi dzisiejszej trasy, bo chociaż sporo już zdeptaliśmy beskidzkich szlaków to tam jeszcze nikt z nas nie był. Trasa do przejścia wyznaczona była ze Skalitego na Słowacji przez Groń z charakterystycznymi trzema krzyżami, na Kikulę i dalej do Zwardonia. Nie ma się co dziwić, bo miejsce nie dawno zostało rozreklamowane. To środowiska turystyczne ze Skalitego postawiły sobie za zadanie wypromować dawny trójstyk jako atrakcję turystyczną o charakterze widokowym i historycznym. Trojak (Kikula) nad Zwardoniem i Skalite staje się coraz bardziej rozpoznawalny zarówno wśród polskich, słowackich, jak i czeskich turystów. Kikula (845m.n.p.m) to bardzo widokowa góra. Widoki rozpościerają się Beskid Śląsko-Morawski z Łysą Górą na czele, na Beskid Kysucki, Małą Fatrę, Beskid Żywiecki i Śląski. Kikula jest górą graniczną między Polską a Słowacją, ale w przeszłości o czym świadczy autentyczny słupek graniczny była tróstykiem Polski, Czech i Węgier. To wystawiona na Kikuli w maju 2022 roku „ Lavicka lasky a rodiny”(pol. Ławka miłości i rodziny), ławka gigantyczna o wymiarach 5,3m długa i 3m wysoka, odpowiednio rozreklamowana zrobiła furorę. Sami się o tym przekonaliśmy, wdrapując się na nią niczym dzieci. Sesja zdjęciowa nie miała końca. Pozowaliśmy i wskazywaliśmy na wyryty na ławce napis „ Prava laska trva vecnie ( bardzo nas bawi słowacki język). Ponieważ na tej trasie nie ma schroniska więc zaplanowaliśmy tam pieczenie kiełbasek. Pierwotnie miało to być na grillu w zadaszonej wiacie, ale po przybyciu na szczyt okazało się, że jest tam świetne miejsce na ognisko, a że pogoda była bajeczna, a i nas za dużo, żeby zmieścić się z tyloma kiełbaskami na zaplanowanym raczej dla rodziny niedużym grillu, więc korzystając z pomysłowości naszych panów z grupy wszyscy upiekli przyniesione kiełbaski. Nasyciliśmy żołądki, nasyciliśmy oczy piękną panoramą i nagromadziliśmy sporo witaminy D i w cudownych humorach, bardzo zadowoleni z lekkiej, łatwej i przyjemnej wycieczki wróciliśmy do Krzeszowic.


                                                                                        Teresa Ślusarczyk



zdjęcia Sz. Gędłek