Klub turystyczny działający przy
CKiS w Krzeszowicach

NA KAŻDĄ WYCIECZKĘ ZABIERAMY DOWÓD OSOBISTY. ODJAZDY NA WYCIECZKI Z DWORCA AUTOBUSOWEGO W KRZESZOWICACH k. REMIZY OSP.

sobota, 31 sierpnia 2019

Dwa tygodnie w Grecji

Słońce, niebieskie niebo, ciepłe morze, plaża… Cóż więcej potrzeba, żeby odpocząć? Tego lata Krzeszowicki Klub Podróżnika pojechał na 2 tygodnie do Grecji, żeby to sprawdzić. Naszą bazą były pensjonaty w miejscowości Paralia Panteleimonos na Riwierze Olimpijskiej, tuż nad brzegiem Morza Egejskiego. Szerokie plaże, ciepła woda w morzu zachęcały do kąpieli słonecznych i wodnych, a liczne lokale oferowały nam typowe i mniej typowe greckie specjały. Z tych atrakcji chętnie korzystaliśmy, ale nie nazywalibyśmy się podróżnikami, gdybyśmy nie wypuścili się poza granice kurortu.
Pierwsza wycieczka poprowadziła nas na masyw Olimpu, mityczne miejsce spotkań greckich bogów. Od czasów antycznych Olimp uważany był za świętą górę. Autobusem dojechaliśmy do schroniska Stavros, znajdującego się na wysokości 960 m n.p.m. Z polany przy schronisku mieliśmy znakomity widok na najwyższe szczyty masywu: Mitikas, Stefani zw. Tronem Zeusa oraz Skolio. Natomiast po drugiej stronie mogliśmy podziwiać rozległą równinę Riwiery Olimpijskiej z licznymi miejscowościami o charakterze turystycznym. W drugiej części wycieczki pojechaliśmy do urokliwego miasteczka Litochoro, skąd wybraliśmy na spacer wąwozem rzeki Enipeas do Basenów Afrodyty i Wodospadów Zeusa, gdzie bogowie olimpijscy zażywali kąpieli.
Przebywanie nad morzem zobligowało nas do wyruszenia w rejs. Popłynęliśmy statkiem na wyspę Skiatos. Najpierw nasz statek zacumował przy złocistej plaży, skrzącej się w słońcu z powodu licznych kryształków miki w piasku. Kolejny postój to już miejscowość Skiatos, urokliwe greckie miasteczko, pełne knajpek i sklepików z pamiątkami. To tu kręcono sceny do filmu Mamma Mia, o czym na każdym kroku przypominano. Na statku, podczas rejsu, załoga zapraszała nas do wspólnej zabawy, uczyła tradycyjnych greckich tańców, częstowała typowymi greckimi napojami.
Będąc na północy Grecji nie sposób nie odwiedzić Meteorów, bizantyjskich monastyrów położonych w górach Pindos, uważanych za jeden z cudów świata, wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Już sam wyjazd do klasztorów stromymi, wąskimi serpentynami wywołuje silne emocje, które nie opadają podczas zwiedzania zabudowań monastyrów, kontaktu z mnichami tam mieszkającymi i podziwiania obiektów związanych z religią prawosławną. W pobliżu znajdują się pracownie pisania ikon. Jedną z nich mieliśmy okazję odwiedzić, poznać techniki wykonywania ikon oraz zakupić na pamiątkę przygotowane obrazy.
Część ekipy wybrała się też na wycieczkę do Salonik, największego miasta w tej części Grecji. W Salonikach można zwiedzać zabytki związane z kulturą starożytną, ale także liczne świątynie bizantyjskie, wpisane na listę UNESCO.
Podczas pobytu w Grecji mieliśmy okazję brać udział w wieczorze greckim, na którym serwowano nam tradycyjne greckie dania i zapraszano do wspólnej zabawy i tańca w rytm typowej dla tego regionu muzyki.
Innego dnia odwiedziliśmy prawdziwy grecki targ, ze stoiskami ze świeżymi owocami, warzywami, dużym wyborem oliwek, napojów, przetworów przygotowanych przez miejscowych rolników.
Niezapomnianym był wyjazd do położonej wysoko w górach miejscowości Paleos Panteleimonos. Droga wiodła stromymi podjazdami z przepięknymi, rozległymi panoramami wybrzeża, a sama malownicza wioska, z kamiennymi domami, z drewnianymi werandami ocienionymi winoroślą i oświetlona wieczornymi światłami, zapadła nam głęboko w pamięć.
Wyjazd był bardzo udanym połączeniem wypoczynku i zwiedzania. Każdy znalazł coś dla siebie. Pomysłodawczynią i organizatorką wyjazdu była Teresa Ślusarczyk, której bardzo dziękujemy za te 2 tygodnie.
                                                                                         
                                                                                                       Anna Zimnal


zdjęcia D. Laskoś, Sz. Gędłek















sobota, 17 sierpnia 2019

niedziela, 11 sierpnia 2019

Beskid Żywiecki - Pilsko


Po wojażach na Słowacji, czyli wycieczkach do Słowackiego Raju, oraz raftingu po Dunajcu granicą polsko-słowacką, wracamy w polskie góry, choć też w tereny pogranicza, tj. w Beskid Żywiecki, który wita nas piękną słoneczną pogodą. Z Przełęczy Glinne (dawnego przejścia granicznego) czerwonym szlakiem wędrujemy w kierunku  Pilska (1557 m n.p.m.). drugiego co do wysokości szczytu  w Beskidzie Żywieckim, ustępującemu jedynie wysokością Babiej Górze (1725 m n.p.m.). Przez grzbiet Pilska przebiega granica polsko-słowacka oraz Wielki Europejski Dział Wodny oddzielający zlewnię Morza Bałtyckiego od Morza Czarnego. Szlak jest błotnisty ponieważ ubiegłej nocy w górach padał intensywny deszcz, jednak nie przeszkadza nam to cieszyć się wspólnym towarzystwem i wędrówką w pięknych okolicznościach przyrody. Po drodze grzybiarze zbierają  dorodne okazy grzybów, miłośnicy jagód, co chwile sięgają po smaczne owoce. Po ponad godzinie marszu grupa dochodzi do rozgałęzienia szlaków –większość czerwonym udaję się w kierunku Hali Miziowej i tamtejszego schroniska , kilkoro uczestników szlakiem niebieskim wędruje na szczyt Pilska. Szlak ten jest bardzo malowniczy wiedzie wśród paproci, kosówki, oraz różowych kwiatów wierzbówki i niebieskich kwiatów dzwonków. Im bliżej szczytu szlak staje się bardziej kamienisty i stromy, ale  panorama z niego z widokiem na Babią Górę jest imponująca. Docieramy na Pilsko, a dokładnie na szczyt Góry Pięciu Kopców (1542 m), która jest tzw. polskim wierzchołkiem Pilska. Przebiega tędy granica polsko – słowacka, a główny wierzchołek znajduje się już za granicą. Cała górna część masywu porośnięta jest gęstą kosówką, co dodaje uroku i tworzy wysokogórski charakter tego miejsca. Po nacieszeniu się wspaniałymi widokami na Beskid Żywiecki wąską ścieżką przez gęste kosówki ruszamy na słowacki szczyt Pilska. Po 10 minutach stajemy na kamienistym wzniesieniu, skąd przy dobrej widoczności możemy podziwiać panoramę Tatr, otoczenie Jeziora Orawskiego, Beskidy Orawskie, Beskid Żywiecki i Śląski. Na szczycie, oprócz drogowskazów szlaków, znajduje się krzyż i kamienny ołtarz polowy postawiony przez mieszkańców wsi Mutne (Orawa, Słowacja). Podobnie jak na Babiej Górze, na szczycie Pilska często trafić można  na silny wiatr, a przy słabej widoczności bardzo łatwo jest pobłądzić. Nam na szczęście aura sprzyja-wracamy się na polską stronę granicy i czarnym szlakiem schodzimy na Hale Miziową. Nazwa "hala" związana jest z prowadzoną tu kiedyś intensywną gospodarką pasterską i nie ma nic wspólnego z halą rozumianą jako piętro roślinne w górach. W 1930 teren ten należał do 30 właścicieli z Korbielowa. Jednym z nich był Mizia i od jego nazwiska pochodzi nazwa polany. Hala ta jest dużym ośrodkiem ruchu turystycznego i narciarstwa. W 1930 oddano do użytku schronisko Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, które spłonęło w 1953. Po pożarze, w budynkach gospodarczych zorganizowano tymczasowe schronisko PTTK,  funkcjonujące do 2004. Rok wcześniej, 12 października 2003 oddano do użytku nowy duży murowany budynek obecnego schroniska. Tu odpoczywamy i posilamy się. Grupa uczestników rusza stąd stromym czarnym szlakiem na szczyt Pilska by wrócić tą sama trasą, bądź lżejszym szlakiem żółtym z powrotem do schroniska. Gdy nadchodzi godzina powrotu z Hali Miziowej do autokaru szlakiem zielonym kierujemy się do Korbielowa wsi założonej przez wołoską ludność pasterską na przełomie XVI i XVII wieku. Masyw Pilska charakteryzuje się dużym kątem nachylenia tras, dlatego zmęczeni, podejściami jak i schodzeniem, ale zadowoleni z pięknych krajobrazów, soczystej zieloności tego miejsca uwiecznionej na zdjęciach, docieramy do autobusu, by punkt 16.00 wyruszyć w drogę powrotną do Krzeszowic.


                                                                                                   Michał Dzidek

zdjęcia: A. Bulicz, A. Rokicki, M.Dzidek