Klub turystyczny działający przy
CKiS w Krzeszowicach

NA KAŻDĄ WYCIECZKĘ ZABIERAMY DOWÓD OSOBISTY. ODJAZDY NA WYCIECZKI Z DWORCA AUTOBUSOWEGO W KRZESZOWICACH k. REMIZY OSP.

sobota, 23 września 2017

Biesiada w Paczółtowicach

Krótka relacja z wczorajszej zabawy.
Krzeszowicki Klub Podróżnika bawi się w Paczółtowicach.
Sobota, 23 września, pogoda jak zwykle w tym roku. Leje od rana. Ale co tam.
Zaplanowana zabawa, to jedziemy do Paczółtowic. Ksiądz Ryszard - proboszcz tutejszej parafii udostępnił nam piękne, przestronne miejsce do zabawy. W pięknym, z czerwonej cegły kominku wesoło buzuje ogień. Od razu zrobiło się cieplej na sercu. A dla rozgrzania ciała, na początek zaserwowano nam gorący barszcz czerwony z krokietem. Z głośników rozlegała się skoczna muzyka. Nogi same rwały się do tańca, ale to jeszcze nie teraz. Przecież nie widzieliśmy się całe 2 tygodnie, więc trzeba się najpierw nagadać. Powspominać wycieczki, napsioczyć na pogodę i tych co jeszcze nie wiedzieli zawiadomić, że na Kasprowym Wierchu właśnie spadło pierwsze w tym roku 20 cm. śniegu. Cóż, zima się zbliża, sezon podróżniczy się kończy. Zabawa rozkręciła się na całego. Tańce z przytupem, z figurami, a tanecznicy mogli by brać udział w renomowanych konkursach tańca.
I wcale niepotrzebne są stroje balowe, wystarczy dobra podłoga, wygodne buty i taki humor, jaki zabraliśmy ze sobą. Bo śmialiśmy się do rozpuku. A z czego? Nie powiem. Trzeba było pojechać z nami.
A żeby uzupełnić siły, dostaliśmy ogromniasty gar pieczonych ziemniaków. Jak tylko autor tego specjału ( jak i wszystkich innych dobroci tego wieczoru) – nieoceniony Ryszard Głuch uchylił pokrywę i pomieszczeniu rozszedł się wspaniały zapach, wszyscy ustawili się w kolejce. Porcje były solidne, a repetę też można było dostać. A kto jeszcze był głodny ( hi, hi) to mógł zjeść kiełbaskę z rusztu, albo ogryź kurczakowi skrzydełka. Bo ten piękny kominek o którym było na początku, w razie potrzeby przeistacza się w grill. A potem znowu były tańce, nasi klubowi fotoreporterzy na stoły powychodzili, żeby to roztańczone towarzystwo ogarnąć i nie narazić cennych fotoaparatów na uszczerbek. Ale co dobre szybko się kończy.
O godz. 21 przyjechał autobus.
Rozbawieni i z pewnością zadowoleni podróżnicy udali się na zasłużony odpoczynek.


Teresa Rokicka
  
zdjęcia A. Rokicki