23 kwietnia Krzeszowicki Klub Podróżnika, wyruszył na swoją kolejną
wycieczkę w Tatry do Doliny Kondratowej. Planowo miała być to wycieczka na
krokusy, bowiem o tej porze roku tj. w drugiej połowie kwietnia szczególnie
Dolinie Chochołowskiej, czy na Hali Kondratowej, można się zachwycać „
fioletowymi dywanami” tych kwiatów,
jednak w tym roku pogoda zrobiła nam wszystkim dużego psikusa-zamiast wiosny w
górach od kilku dnia króluje prawdziwa zima. Zakopane przywitało nas silnymi
opadami śniegu, towarzyszącymi nam na trasie z centrum miasta do Kuźnic. Na szczęście zadymka ustała po naszym
wejściu z Kuźnic na niebieski szlak prowadzący przez Polanę Kalatówki do
schroniska na Hali Kondratowej. Po półgodzinnej wędrówce spoglądając na
jeżdżące obok nas wagoniki kolejki linowej na Kasprowy Wierch, dotarliśmy do
Hotelu Górskiego PTTK „Kalatówki”, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę w
tutejszym bufecie. Ten najwyżej położny hotel w Polsce wybudowany został przez Tatrzańskie
Towarzystwo Narciarzy na potrzeby narciarskich Mistrzostw Świata FIS
w 1938 roku.Obecnie obiekt ten zarządzany przez PTTK-
posiada 86 miejsc noclegowych o wysokim standardzie. Po chwili odpoczynku i
sprawdzeniu jak wygląda dalszy szlak, bowiem w ostatnich dniach w górach
napadało naprawdę dużo śniegu, postanowiliśmy ruszyć dalej. Ku naszej radości
idący wcześniej turyści wydeptali ścieżkę do schroniska na Hali Kondratowej,
więc komfortowo mogliśmy wędrować dalej. Idąc lasem wśród ośnieżonych świerków-
zanurzyliśmy się w świat bajkowej górskiej zimy. Po godzinnym marszu dostaliśmy
do schroniska na Halę Kondratową, skąd podziwialiśmy widoki m.in.: na Kopę
Kondracką, Myślenickie Turnie. Tutejsze schronisko, lezące u stóp Giewontu,
jest najmniejszym w Tatrach- dysponuje zaledwie 20 miejscami noclegowymi.
Faktycznie w jego wnętrzach czuliśmy się bardziej jak w wiejskiej karczmie a na
nie obiekcie turystycznym. Szybko w jego wnętrzu zaczęło się robić tłoczno,
z powodu nowoprzybyłych turystów, wiec po posileniu się tą samą
trasą wróciliśmy do Zakopanego. Ze względu na trzeci stopień zagrożenia
lawinowego o wędrówce w wyższe partie gór nie było mowy. Mimo że wycieczka nie
przebiegła z pierwotnymi zamierzeniami, wróciliśmy domów zadowoleni bo zamiast
krokusów, zobaczyliśmy piękną zimę-Tatry zawsze mają swój urok. Zdjęcia: A. Bulicz, A.Rokicki, M. Dzidek.