24 lipca, niedziela. Jedziemy w Pieniny. Ze wsi Jaworki, żółtym
szlakiem, asfaltową drogą, podążamy wzdłuż potoku Grajcarek,
kilkakrotnie go przekraczając (albo przez mosteczki albo przez
bród). Gdy kończy się asfalt, żegnamy też potok pozostawiając
go po lewej stronie. Rozpoczynamy około półgodzinne, strome
podejście na przełęcz. Szlak przecina górską łąkę wznoszącą
się ponad Białą Wodą. Z każdym przebytym metrem otwiera się
coraz piękniejsza panorama. Pierwszy odpoczynek przy bacówce. Upał,
ale w końcu to środek lata. Po kilkunastu minutach dochodzimy do
Przełęczy Rozdziela (803 m n.p.m.),
oddzielającej Pieniny od Beskidu
Sądeckiego. Ponieważ teren jest trawiasty i
odkryty podziwiamy Pieniny, Beskid Sądecki oraz Gorce. Dalej droga
prowadzi granicą między Polską a Słowacją. Idziemy w dół,
potem w górę, znowu w dół. Jest coraz piękniej ale i coraz
goręcej. Przed ostatnim „ostrym podejściem” odpoczywamy i
zbieramy siły. Teraz najprzyjemniejsza część szlaku, trawersujemy
wąską ścieżką stoki Wysokiej. Na szczęście dzisiaj nie
wchodzimy na szczyt, ale ostro, bardzo zniszczonym szlakiem schodzimy
na Polanę pod Wysoką. Na polanie kilka pojedynczych szeroko
rozrośniętych drzew (lipa
drobnolistna, jesion
wyniosły, jawor),
pod którymi odpoczywają turyści. W dolnej części Polany (na
tzw. Rówienkach –
niewielkiej równince pod lasem, nad potokiem Kamionka)
znajduje się studencka
baza namiotowa "Pod Wysoką"(znana także
pod nazwą "Jaworki"), gdzie można napić się kawy i
herbaty. Ale my pędzimy dalej. Jeszcze tyle atrakcji przed nami!
Przechodzimy przez rzeczkę i szerokim błotnistym traktem dochodzimy
do granicy rezerwatu przyrody Wąwóz Homole. W źródełku
napełniamy butelki zimną i pyszną wodą. Schodzimy ostro w dół,
mijając polankę w Dubantowskiej Dolince, gdzie oglądamy ciekawe
formacje skalne „Kamienne Księgi”. Według
opowiadań najstarszych wśród miejscowej ludności zapisane są w
nich wszystkie losy ludzkie. Jest to zaszyfrowane pismo, którego
nikt dotąd nie dał rady odczytać. Udało się to dopiero pewnemu
staremu popowi z Wielkiego
Lipnika na
Słowacji, ale Pan Bóg nie chcąc, by ludzie poznali koleje swojego
przyszłego życia, odebrał mu mowę
. Wchodzimy do wąwozu Homole i idziemy wzdłuż
potoku Kamionka. Dawniej pokonywano go
przeskakując po dużych kamieniach na jego dnie, co wymagało nieco
zręczności, obecnie dla wygody turystów wykonano metalowe mostki
(co nie spotkało się z entuzjazmem turystów z naszego KKP, którzy
z sentymentem wspominali dawną trasę). Wycieczkę kończymy na
parkingu w Jaworkach, kilkaset metrów od miejsca startu. Cali,
zdrowi i troszeczkę spaleni słońcem wracamy do Krzeszowic.
autor tekstu Barbara Grabowska
autor zdjęć A. Rokicki |