W przedostatnią niedzielę października Krzeszowicki Klub Podróżnika wyruszył na spotkanie z jesienią w malowniczy Beskid Wyspowy. Beskid Wyspowy, to wysunięta na północ grupa górska Zewnętrznych Karpat Zachodnich. W Beskidzie Wyspowym góry występują w formie osobnych masywów o stromych zboczach. Wierzchołki te zanurzone w mgłach wyglądają faktycznie jak wyspy na morzu-stąd nazwa całego pasma. Celem naszej wycieczki była Mogielica (1170 m n.p.m.), zwana także “Kopą” przez miejscowych z powodu charakterystycznego wierzchołka. Góra swoja nazwę zawdzięcza podaniom, że w danych czasach chowano tu zwłoki samobójców, topielców, ofiar dziwnych chorób , szczyt więc był ich mogiłą. Mogielica jest najwyższą górą Beskidu Wyspowego, a więc zalicza się do “Korony Gór Polski”. Z Krzeszowic wyjeżdżamy z deszczem , po przybyciu do Szczawy rozpogadza się co nas bardzo cieszy , bowiem tu zaczynamy swoją wędrówkę szlakiem niebieskim. Naszym oczom ukazują się wybarwione na kolorowo drzewa, czyli jesień w najpiękniejszym wydaniu. Na Przełęczy Przysłopek odbijamy na szlak żółty prowadzący na szczyt.. Chmury na niebie szybko się przemieszczają tworząc niezwykły spektakl na tle gór. U podnóża Mogielicy, idziemy przez Halę Stumorgową pokrytą rudymi trawami ,przypominającymi znane nam widoki z bieszczadzkich połonin. Niestety deszcz zaczyna padać i po wejściu na Mogielicę nie dane jest nam podziwiać pięknych widoków z tutejszej wieży . Dawniej wieża widokowa była drewniana , obecnie jest to metalowa konstrukcja. Część z nas wychodzi na jej szczyt ale silny wiatr, i zachmurzony horyzont, szybko skłania nas do schodzenia szlakiem niebieskim do Jurkowa. Śliskie kamienie i strome zejście sprawiają iż trzeba schodzić ostrożnie, co sprawia iż pokonanaie tego pięciokilometrowego odcinka zajmuje nam nieco więcej czasu niż zakładaliśmy w planie wycieczki. Szczęśliwie wszyscy bezpiecznie docieramy do Jurkowa i zatrzymujemy się w jednej z tutejszych karczm na ciepłą strawę. Ogień tutejszego kominka choć trochę osusza nasze ubrania. Deszcz i strome podejścia trochę nam się dały we znaki, ale do domu wracamy zadowoleni z kolejnej aktywnej niedzieli, spędzonej wśród ludzi który łączy wspólna pasja.
Michał Dzidek