W
czwartek ósmego czerwca wyruszyliśmy na długo wyczekiwany koncert
letni Orkiestry Filharmoników Wiedeńskich. Podróż minęła miło i
wygodnie, po drodze zatrzymaliśmy się na obiad i mimo korków na drodze
udało nam się zakwaterować w hotelu przed koncertem. Nasz hotel
Pyramida wywarł na każdym z nas ogromne wrażenie . Pokoje bardzo ładne,
łóżka super wygodne,
a hol zapierał dech.
Na
koncert w parku pałacowym Schonbrunn przybyło dziesiątki tysięcy ludzi
niemal z całego świata. Zanim rozpoczął się koncert zachwycaliśmy się
urokiem tego miejsca.
Aż
nadszedł ten moment i na scenie pojawił się maestro. W tym roku
dyrygentem był Yannick Nezet-Seguin. I rozpoczął się koncert istna uczta
dla ducha. Solistką, która wyśpiewała nam trzy arie była Elina
Gorance. Koncert trwał półtorej godziny i oczywiście nie obyło się bez
bisów.
Zmęczeni ale bardzo zadowoleni wróciliśmy do naszego pięknego hotelu by nabrać sił przed następnym dniem.
Rano
po obfitym i smacznym śniadaniu rozpoczęliśmy nasze zwiedzanie od
przejazdu przez dzielnicę win Grinzing by dotrzeć na wzgórze Kalenberg
gdzie znajduje się kościół Św. Józefa
z
kaplicą poświęconą Janowi III Sobieskiemu. Potem pojechaliśmy do III
dzielnicy gdzie znajduje się budynek mieszkalny o nietypowej
architekturze, który obok zbudowanej w centrum miasta spalarni śmieci
jest jednym z najbardziej podziwianych dzieł architekta F.
Hundertwassera.
W
centrum miasta zachwycaliśmy się Wiedeńską Operą Narodową, zimową
rezydencją cesarską, Teatrem Dworskim, Ratuszem, a na Starym Mieście
wieżą Morową, Katedrą św. Szczepana i innymi pięknymi budynkami. Ponad
programowo przeszliśmy na teren Belwederu, który był dopełnieniem
całości.
W
sobotę po bardzo wczesnym śniadaniu wyruszyliśmy by po drodze w
Czechach w południowych Morawach zrobić przerwę na zwiedzanie Zespołu
Parkowo-Pałacowego Lednice-Voltice wisanego na listę UNESCO będącego
dawną posiadłością rodu Lichtensteinów. Miejsce bajkowe by nie
powiedzieć baśniowe, a olbrzymia oranżeria i niezwykłe okazy
tropikalnych roślin wzbudziły niezapomniany zachwyt. W takim miejscu
chciałoby się spędzić więcej czasu, ale my musimy ruszać dalej. Przed
nami ostatnia atrakcja naszego weekendowego wypadu, miejsce bitwy trzech
mocarzy w Sławkowie (Austerlitz) i pomnik upamiętniający to wydarzenie.
Całej naszej trzydniowej wycieczce towarzyszyła wspaniała pogoda, która dodała dodatkowego uroku tej nietuzinkowej wycieczce.
Teresa Ślusarczyk