Tak, tak to już pięć lat! Aż trudno uwierzyć. W 2019 po raz pierwszy
pojechaliśmy na Czarną Nidę i tak nam się to spodobało, że rok rocznie
wyjeżdżamy na spływ kajakowy. W tym roku z racji małej rocznicy wyjazd został
zaplanowany na odległe lecz niezwykle piękne Roztocze, nie bez kozery
uznane za Polskie Toskanii. Mimo, że przez większą część podróży
towarzyszył ulewny deszcz to im bliżej celu tym niebo bardziej nam sprzyjało. W
Hutkach – bo tam się zaczynała nasza trasa, pogoda okazała się idealna, nie
padało, było ciepło, słońce nam nie prażyło, a Wieprz zapraszał szemrząc do nas
przyjaźnie. Rzeka bardzo przyjazna,malowniczo meandrująca i bezpieczna dała nam
mnóstwo przyjemnych doznań.
Każdy zachwycony, radosny i chętny na dalsze atrakcje, ale zgodnie z
zaleceniem naszego młodego pilota Szymona w pierwszej kolejności zajął
się rozbijaniem namiotów. Dzień jak przystało na czerwiec nie chciał ustąpić
nocy, a że to noc świętojańska nie obyło się bez wianków, śpiewów i pląsów.
Mimo nocnych uciech jak przystało na noc Kupały wszyscy wcześnie
wstali, przyrządzili sobie wymyślne śniadania, sprawnie spakowali namioty i już
po dziewiątej pojechaliśmy do Obroczy by stamtąd rozpocząć nasz
drugi etap, tym razem dłuższy bo liczący nieco ponad 20 kilometrów i kończący
się w nie gdzie indziej tylko w samym Szczebrzeszynie. Właśnie w tym słynnym
Szczebrzeszynie! Niedzielny spływ rozpieszczał nas, Wierz na tym
odcinku jeszcze bardziej malowniczy, pogoda wakacyjna, słoneczna,
leniwa, zewsząd uśmiechnięte buzie. Miłym akcentem była przerwa w tawernie przy
rzece , posileni, pokrzepieni mieliśmy siłę na dalszą przygodę.
Dwudziestokilometrowy odcinek podzielony był na pięć etapów, jeden ciekawszy
od drugiego, a najciekawszy i dostarczający najwięcej adrenaliny to ostatni,
piąty etap.
Wszyscy dopłynęli szczęśliwie, strat materialnych nie odnotowano, wybrańcy
sprawdzili temperaturę wody i głębokość rzeki, pary płynące w dwójkach miały
niepowtarzalną okazję poznać swoje charaktery i reakcję na niezaplanowaną
kąpiel w nurtach Wieprza.
Bardzo zmęczeni, ale zachwyceni szczęśliwie wróciliśmy do codziennych zajęć.
Za rok znowu pojedziemy na kajaki!
Tak ja to widziałam, czy zgadzacie się z moją relacją ?
Teresa Ślusarczyk