W dniu 23 lutego Krzeszowicki Klub Podróżnika,
wyruszył na łatwą wycieczkę w Tatry, bowiem zatęskniliśmy za widokiem
najwyższych polskich gór w zimowej szacie.Tradycyjnie o godzinie 07.00
wyjeżdżamy z Krzeszowic, trochę ciekawi jak będzie wyglądać droga do Zakopanego
, bowiem akurat w ten dzień kończą ferie uczniowie z czterech województw w tym
województwa mazowieckiego. Na tą niedzielę zapowiadane były także opady deszczu
i silny wiatr. Prezes Klubu Teresa Ślusarczyk w autokarze uspokaja nas, mówiąc
„ Będziemy mieć okno pogodowe”. Nie wiemy jak to zrobiła, ale ku naszej radości tak się dzieje! Wędrówkę
rozpoczynamy z Wierchu Poroniec-grzbietu górskiego o wysokości 1105 m n.p.m. który
według przyjętych przez większość geografów granic mezoregionów znajduje się na
Pogórzu Bukowińskim, na jego granicy z Tatrami. Przebiega przez
niego droga Oswalda Balzera z Zakopanego do Morskiego Oka oraz droga przez Bukowinę
Tatrzańską do polsko-słowackiego
przejścia granicznego w Łysej Polanie. W lasach wokół wierchu występują jelenie, głuszce, czasami niedźwiedzie i wilki. Z ciekawostek w 1895 r. w polowaniu na niedźwiedzia na
Wierchporońcu brał udział Henryk Sienkiewicz. Zielonym szlakiem
po godzinnej wędrówce docieramy do Rusinowej Polany. Jest to polana reglowa służąca do wypasu owiec. Jej nazwa
pochodzi od nazwiska Rusinów, sołtysów z Gronia, którym została nadana przez króla Zygmunta III Wazę w roku 1628. Polana znajduje się pomiędzy Gęsią Szyją a Gołym Wierchem. Całkowita jej powierzchnia wynosi obecnie około
20 hektarów. Walory widokowe tego miejsca już z końcem XIX wieku docenia w
jednym ze swych przewodników Walery Eliasz-Radzikowski, pisząc „Widok stąd na
Tatry – jeden z najpiękniejszych”. Faktycznie przy dobrej pogodzie można
podziwiać tu całe pasmo Tatr od
słowackiego Murania po Mięguszowieckie
Szczyty. Jest nam dane sycić oczy ta piękną panoramą! Po zachwycie widokami i odśpiewaniu „Sto lat!” naszej Pani
Prezes, bo jak się okazuje obchodzi dziś urodziny, udajemy się szlakiem
niebieskim do miejscowości turystycznej Małe Ciche. Faktycznie niewielkiej bo
liczącej 850 mieszkańców, której głównymi atutami jest bliskość Tatrzańskiego
Parku Narodowego, oraz oddana w 2005 roku stacja narciarska. Jak mówi nasz
klubowy żartowniś Andrzej „ Idziemy do Małego Cichego na duże jasne” , ale
oczywiście coś na przysłowiowy ząb też trzeba wrzucić. Tak się dzieje gdy rozlokowujemy się w dwóch lokalnych karczmach. Wcześniej jednak schodząc
śliskim zjeściem z Rusinowej Polany nawiedzamy
słynne Sanktuarium Maryjne na Wiktorówkach. Historia tego obiektu
sakralnego znanego też jako Sanktuarium Matki Bożej Królowej Tatr ma
początek w 1860 roku. Wtedy to 14 letniej pasterce z Rusinowej Polany – Marysi
Murzańskiej zaginęły owieczki. W czasie ich poszukiwań, we mgle, ukazała się
jej postać, którą określiła jako Piękną lub Jaśniejącą Panią. Opowiedziała to
pasterzowi – Wojciechowi Łukaszczykowi, który powiesił w tym miejscu święty
obrazek a później zrelacjonował całą historię ks. Szymonowi Kossakiewiczowi,
który ją spisał. Początkowo przed zawieszonym obrazkiem przychodzili modlić się
okoliczni pasterze i górale, którzy na początku zastąpili papierowy obrazek,
obrazkiem malowanym na szkle a później zbudowali niewielką kapliczkę i
umieścili w środku figurkę Matki Bożej. Obecnie drewniana figurka znajduje się
na ołtarzu sanktuarium a kapliczka na zewnętrznej ścianie obecnej kaplicy. A na
miejscu gdzie Marysia miała widzenie umieszczono pamiątkową tablicę. Początki
pielgrzymek na Wiktorówki rozpoczęły się około roku 1910, bywał tu także w
późniejszym czasie kardynał Karol Wojtyła. Dzisiaj kaplica to piękny drewniany
budynek na podmurówce z granitowych bloków. Wchodząc do kaplicy drewnianymi
schodami mijamy nad głową ozdobne inskrypcje nad wejściem. Wnętrze kaplicy,
wykonane również w drewnie, jest bogato zdobione, znajdziemy w nim zawsze
świeże kwiaty. W centralnym punkcie ołtarza umieszczona jest pięknie podświetlona figurka Matki Boskiej
Królowej Tatr. Wokoł kaplicy znajduje się symboliczny cmentarz ofiar gór.
Ze wspomnianego Małego Cichego, już z deszczem
wyjeżdżamy w drogę powrotną do domu-zadowoleni, bo mieliśmy dużo
szczęścia-pogoda dopisała na
„zakopiance” napotkaliśmy tylko na chwilowe utrudnienia w Nowym Targu no i
przede wszystkim widzieliśmy prawdziwą piękną zimę!
Michał Dzidek
zdjęcia A. Rokicki, M. Dzidek |