Wczoraj
czyli 19.06.2022 bardzo wcześnie bo już o czwartej rano wyjechaliśmy z
Krzeszowic. Mieliśmy ambitny plan do zrealizowania, w pierwszej
kolejności sprawdzić czy kolorowe jeziorka są naprawdę kolorowe.
Kolorowe Jeziorka to zespół czterech zbiorników, które powstały na
terenie dawnych kopalń pirytu działających od XVIII wieku. Woda w nich
zabarwiła się naturalnie. Jeziorko żółte, które okresowo wysycha nie
zrobiło na nas wrażenia, wody w nim niewiele, a i kolor mało wyrazisty,
już bardziej żółta była woda w strumyczku, który minęliśmy po drodze,
natomiast purpurowe już tak , a błękitne oczarowało wszystkich.
Zdjęciom, pozom i zachwytom nie było końca. Uroku niewątpliwie dodawało
bezchmurne niebo odbijające się w wodzie. Do czwartego zielonego czy też
czarnego bo taka nazwa też jest spotykana nie poszliśmy, ono też
okresowo wysycha więc zdecydowaliśmy, że wykorzystamy ten czas
realizując następne punkty naszej wyprawy.
Nie
możliwe byłoby być tak blisko i nie zdobyć najwyższego szczytu Rudaw
Janowickich Skalnika 945 m.n.p.m. - osiemnaste miejsce na Liście Korony
Gór Polskich. Mimo, że Skalnik górka nie wysoka, no i podejście łatwe
to i tak niektórym z nas wybrało raki. Trasa dziesięciokilometrowa i
upalny dzień zrobiły swoje. Mimo to wszyscy całą trasę pokonali. Z
naturalnej skalistej platformy na Małej Ostrej zachwycaliśmy się
malowniczo rozpościerającymi się widokami na Karkonosze. Na Skalniku nie
ma żadnych widoków i gdyby nie tablica informacyjna trudno by się
domyśleć, że to on ma miano najwyższego szczytu Rudaw Janowickich.
Kolekcjonerzy pieczątek byli zawiedzeni bo niestety w skrzyneczce nie
było pieczątki (komuś musiała być widocznie bardzo potrzebna). Ze
znacznym opóźnieniem dotarliśmy do Strużnicy, wsiedliśmy do autokaru i
przejechaliśmy na parking pod Szwajcarką. Obowiązkowo musieliśmy zawitać
do niezwykle urokliwego schroniska zbudowanego na wzór tyrolski. Bardzo
ładny budynek, cały drewniany, okalany ze wszystkich stron balustradą,
robi wrażenie. Przysiedliśmy tu na zasłużoną przerwę, co prawda w
planach było jeszcze wyjście na Husyckie Skałki, Sokolik i Górę Krzyżną,
ale ze względu na opóźnienie tylko nieliczna , kilku osobowa grupka ,
nasze kozice górskie zrealizowały plan. Pozostali odpoczywali w cieniu
wielowiekowej lipy przed schroniskiem. Ostatnim punktem naszej wyprawy w
Rudawy Janowickie był przejazd do Miedzianki, miasteczka które jest
chociaż tak naprawdę go nie ma. Miasteczka dla którego bogactwa
naturalne znajdujące się pod nim były błogosławieństwem i przekleństwem
zarazem. Miedziankę oszczędziła wojna, ale okres powojenny zabił.
Dzisiaj po miasteczku pozostało wspomnienie i bardzo dobrze
funkcjonujący Browar Miedzianka, zatrzymaliśmy się w nim na chwilę ,
zakupiliśmy osławione regionalne piwa i wyruszyliśmy w drogę powrotną,
obiecując sobie że w przyszłym roku przyjedziemy na dłużej, bo Dolny
Śląsk jest niesamowity.
Teresa Ślusarczyk